Pierwsza wyprawa krymska.... jedziemy na step...
popsuł nam się autokar... ale kierowca "White Angel" sybko zdejmuje koszule i naprawia nasz pojazd...
Ruszamy na step, ubrane we wszystkie ciepłe ubrania, które ze sobą zabrałyśmy...nie mamy ich jednak zbyt dużo...
Po godzinie marszu wysmagane wiatrem zostałtśmy zaskoczone nadejściem pięknej pogody, słońce, słońce, słońce... i ubrani, które miałyśmy na sobie wędrują do plecaków.
Wieje niemiłosiernie, ale widoki....ehh